Iso Rivolta S4 – ostatnia z 46 sztuk

Ci którzy śledzą nasze relacje z imprez motoryzacyjnych, wiedzą, że klasyczne włoskie samochody zajmują szczególne miejsce w kolektywnym sercu Giełdy Klasyków. Nie jest to zasługa tylko i wyłącznie samych pojazdów, ale również miłośników tych aut. W garażu posiadaliśmy już Fiaty, Alfy, Lancie i Maserati, doświadczaliśmy wielu spotkań z rewelacyjnymi ludźmi, tak samo, a może i bardziej zakręconymi na punkcie włoskiej motoryzacji jak i my. Iso razem z nami odwiedziło w pierwszym sezonie dwa zloty, zgarniając dwie nagrody. Czy na tym już koniec? Z pewnością nie będziemy go trzymać tylko w garażu!


Iso Rivolta to nie jest imię i nazwisko założyciela tej firmy. Iso wzięło się od Isothermos, nazwy firmy produkującej lodówki (pamiętacie izotermy z geografii?). Później Renzo Revolta wymyślił Isettę, a za pieniądze ze sprzedaży licencji na jej produkcję do BMW wreszcie robić to, o czym marzył każdy włoski magnat przemysłowy – produkować supersamochody. Plan zrealizował konsekwentnie, po drodze dokonując kilku wyborów, które sprawiły, że Iso Rivolta przez lata było naszym marzeniem.

Pierwszym był wybór stylisty. Giorgetto Giugiaro, początkowo Bertone, później Ghia, to jeden z największych geniuszy i wizjonerów motoryzacji.

Drugim był wybór konstruktora. Giotto Bizzarrini to legenda. Człowiek odpowiedzialny za układy jezdne Ferrari, z modelami 250 Testa Rossa i 250 GTO włącznie. Dzięki niemu Iso otrzymały niezależne zawieszenie wszystkich kół, tylne hamulce umieszczone przy dyferencjale czy wreszcie ich sposób chłodzenia (kanały łapiące powietrze pod podwoziem i wyloty ciepłego powietrza umieszczone nad tylnymi kołami – nawet w limuzynie to nie są atrapy).

Trzecim – wybór silników. Nie dało się kupić Ferrari albo Maserati. A poza tym te i tak nie nadawały się na co dzień, bo w miejskim ruchu po prostu się przegrzewały. Aby stworzyć dla nich konkurencję, zakupów należało dokonać za Oceanem. Jednostki Chevroleta po włoskim tuningu z pojemności 5,3 l pozwalały uzyskać 300 albo 350 KM. W czasach kiedy przypomnijmy, Porsche oferowało 150 KM, tu mamy 300 KM i amerykańskie brzmienie gratis.

Czy coś jest nie tak jak należy? Promień skrętu to 12,5 m. Hitem jest pole, jakie oczyszczają wycieraczki. Kończy się na wysokości wzroku kierowcy. Regulacja temperatury w kabinie? Nie ma. Są dwie dźwignie do sterowania zaworem i kanałami z nagrzewnicy, muszą starczyć. Zestopniowanie skrzyni? Nie da się nim jeździć w wielu warunkach inaczej, jak na półsprzęgle, bo bez gazu na jedynce leci 30 km/h. Jechać przez miasto na dwójce, gdy we współczesnym aucie robisz to na piątce – zabawna różnica.

Wszystkie te niedociągnięcia budzą uśmiech, ale nie odbierają ogromnej przyjemności, gdy ruszasz nim w trasę. Brzmienie, wspaniały klimat we wnętrzu, wrażenie jakie robi na drodze. Opus magnum.

Iso chodziło po głowie nam od dawna. Na każdej wystawie w Europie dokładnie niuchaliśmy każdy egzemplarz. Grifo niestety zawsze było poza naszymi możliwościami. GT – oglądaliśmy kilka. Przymierzaliśmy się do też do Lele. Jedno oglądaliśmy w Szwajcarii, inne w Holandii, a finalnie znaleźliśmy nasze auto podczas targów w Mediolanie. Jest to model wielokrotnie rzadszy od Lele. Iso Rivolta S4 to jedyny czterodrzwiowy model tej niszowej marki.

Pod maską ma doprężony silnik z Corvette, który generuje ponad 300 KM i zestawiony jest ze skrzynią manualną. Mimo, że auto jest rozmiarów Maserati Quattroporte III, które również posiadaliśmy, wrażenia za kierownicą gwarantuje totalnie odmienne. Iso jest od Maserati niemal pół tony lżejsze, a to prawdziwa przepaść. Tak w przyspieszeniu, jak hamowaniu, no i pokonywaniu zakrętów. Układ jezdny Iso pochodzi wprost z modelu Iso Rivolta GT i ma niezależne zawieszenie wszystkich kół, co w latach 60. było ewenementem.

Auto jest takie jak uwielbiamy, czyli zachowane w ogromnej mierze w oryginalnym stanie, ze zjawiskowym welurem i pięknie pachnie. Jest też niezwykle rzadkie, bo wszystkich S4 i poliftowego modelu Fidia wyprodukowano raptem 192 egzemplarze. Nasz fabrykę opuścił pod koniec 1969 roku i jest najprawdopodobniej ostatni z 46 wyprodukowanych sztuk modelu S4. Pochodzi z Włoch, z samego Mediolanu, czyli z najbliższej okolicy fabryki w Bresso. Na pierwszej sesji zdjęciowej, którą zdołaliśmy mu zrobić, uchwyciliśmy je na tarasie hotelu Asnigno, w Chernobbio, ze wspaniałą panoramą jezioro Como we Włoszech.

Jego historia właścicielska jest niezwykle krótka i udokumentowana. Iso zarejestrowane jako nowe zostało przez włoskiego projektanta biżuterii Lorisa Abate. Jednak egzemplarz był znany jako auto jego partnerki, Mili Schön, włoskiej, awangardowej projektantki mody. Stworzona przez nich marka „Mila Schön” odniosła ogromy sukces, również poza granicami Włoch, kiedy otworzyła salony mody w USA i w Japonii. Po kilku latach kierownicę Iso zaczął przejmować syn Mili, Giorgio Schön. Wóz zapewne miał spory wpływ na rozwój jego pasji, gdyż w kolejnych latach Giorgio dał się poznać jako kierowca wyścigowy, by finalnie stworzyć firmę Rossocorsa, oficjalnego przedstawiciela marek Ferrari i Maserati.

Gdzie je mogliście zobaczyć?

Pierwsze z wydarzeń to Forzaitalia.pl. To nie tylko największy w Polsce zlot włoskich samochodów. To spotkanie dobre nie tylko dla fanów motoryzacji. To wydarzenie dla wszystkich, którzy kochają Włochy, włoską kulturę i włoskie jedzenie. Klimat zapewnia tam wspaniałe otoczenie Pałacu Rozalin, muzyka oraz doborowe towarzystwo.

O poranku przed otwarciem bram dla zlotowiczów i zwiedzających nasze Iso dostało zaszczytne miejsce na małym rondzie obok pałacu, tuż przy pięknej, odrestaurowanej Alfa Romeo Giulii SS oraz charakternej Lancii Fulvii Zagato z Agatą za kierownicą 😉

W tym roku, z racji niedokończonych prac mechanicznych przy Iso, porwaliśmy się podczas Forzaitalia.pl tylko na konkurs elegancji. Oczywiście z braku czasu nawet nie wiedzieliśmy jaką będziemy mieli konkurencję podczas konkursu 😛 i bardzo miłym zaskoczeniem okazała się decyzja Jury o nagrodzeniu naszego samochodu tytułem „Best of show”! Biorąc pod uwagę, że na zlot przyjechało około 450 pojazdów, to fantastyczne wyróżnienie.

Trzy tygodnie później zdecydowaliśmy się na udział z naszym Iso w fantastycznej imprezie Klasyczne Nowe Włochy. Event odbywa się w dzielnicy Nowe Włochy w Warszawie, koło stawu Koziorożca. Pogoda była piękna i słońce dopisało, zwiedzający i atmosfera również, dzięki czemu uśmiechy z twarzy nie schodziły. Uczestniczyliśmy w tej imprezie już po raz trzeci 🙂 Po naszej Alfie Romeo Spider i Maserati Ghibli przyszedł czas na „najszybsze 4 fotele na świecie”. Podczas III edycji Konkursu Elegancji Klasyczne Nowe Włochy nasze Iso musiało ustąpić palmy pierwszeństwa tylko fantastycznemu Ferrari 365, które również zachowane jest w wysoce oryginalnym stanie.

Jeżeli jesteście ciekawi, czy auto trafi do oferty, odpowiedź brzmi – nieprędko. To spełnienie marzeń, póki co planujemy dopracować je pod kątem serwisowym, a następnie jeździć ile się da i gdzie się da. W końcu koncepcja budowy tego samochodu zakładała, żeby był on bardziej użytkowy niż inne włoskie egzotyki i bardzo chcielibyśmy sprawdzić, czy jest na to szansa.

Póki co, mamy wrzesień, prace serwisowe trwają, ale z pewnością będziecie mogli je jeszcze w tym roku zobaczyć na żywo. Najbliższe spotkanie to targi Retro Motor Show w Poznaniu 20-22 września, gdzie Iso będzie gwiazdą naszego stoiska. Kolejna możliwość już tydzień później, 28 września w Rozalinie, gdzie odbędzie się Polski Konkurs Elegancji, na który Iso otrzymało zaproszenie wygrywając „Best of show” na Forzaitalia.